Bezpłatny Miesięcznik Młodych (London, Ontario, Canada)

poleca

      W czterdzieści lat od powrotu do ojczyzny niektóre ze skarbów polskiej kultury narodowej znalazły się ponownie w Kanadzie. Tym razem już nie w ukryciu, lecz wyeksponowane w Galeriach 5 i 6 Muzeum Quebecu.

     

      W AURZE SENSACJI

     

      Zapewne niewielu czytelników SKANERA pamięta atmosferę powszechnego zadowolenia, entuzjazmu niemalże, jaka zapanowała w Polsce na początku 1961 roku, gdy po wojennych peregrynacjach wróciły wawelskie skarby. Ich wojenne losy także nie były zbyt powszechnie znane - a są wręcz sensacyjne.

      Tuż po napaści Niemiec na Polskę, we wrześniu 1939, z zamku królewskiego na Wawelu wywieziono kilka wielkich skrzyń, które zawierały przedmioty cenne nie tylko ze względu na ich wartość artystyczną czy materialną. Przedmioty te - jak pisze dr John R. Porter w katalogu wystawy - stanowiły istotny składnik każdej prawdziwie polskiej duszy. Chodziło zaś o to, by wawelskie skarby nie dostały się w ręce Niemców.

      Nim 15 lipca 1940 roku dotarły one do Ottawy, przebyły dosyć skomplikowaną trasę od Bukaresztu przez Pireus, Izmir, Maltę, Genuę, Marsylię, Bordeaux, Londyn i Halifax. Przemieszczane były różnymi środkami lokomocji, wśród których nie zabrakło barki węglowej czy powozu konnego, nie wspominając już o bardziej tradycyjnych jednostkach pływających, pojazdach konnych, ciężarówkach czy wagonach kolejowych.

      Tuż po dotarciu do Ottawy skarby złożono w budynku Archiwum Państwowego Kanady, posiadającym zabezpieczenia przeciwpożarowe oraz system kontrolujący temperaturę i wilgotność pomieszczeń. Aż do końca wojny pozostawały pod czujną opieką przedstawicieli Rządu Emigracyjnego, między innymi odpowiedzialnego za zbiory wawelskie Stanisława Świerz-Zaleskiego i jego asystenta Józefa Polkowskiego.

      Gdy w marcu 1945 roku stało się oczywiste, że coraz więcej krajów będzie uznawać polski rząd komunistyczny, opiekunowie skarbu w pośpiechu ukryli niektóre z przedmiotów w sejfie ottawskiej filii Banku of Montreal. Dwa miesiące potem, korzystając z kontaktów wśród duchowieństwa (część kolekcji była własnością Archidiecezji w Krakowie) reszta zbiorów trafiła do żeńskiego zakonu Précieux-Sang w Ottawie i do zakonu ojców redemptorystów w Sainte- Anne-de-Beaupré w pobliżu Quebec City.

      Jak można się było spodziewać, także Kanada uznała komunistyczny rząd w Polsce (nastąpiło to 16 lipca 1945 roku) i od tej pory nie było już mowy o utrzymywaniu stosunków z rządem w Londynie. Natomiast rząd z Polski od razu rozpoczął starania o odzyskanie skarbu. W maju 1945 Świerz-Zaleski uległ presji nowej władzy i przekazał informację o tym, gdzie były przechowywane najcenniejsze eksponaty. Na szczęście jeszcze latem tego samego roku Józefowi Polkowskiemu udało się wydostać zbiory złożone u sióstr zakonnych i przetransportować do redemptorystów w Quebecu. Przebywający w tym czasie w Ottawie reprezentanci nowego polskiego rządu wrócili do kraju z niczym. Dopiero w styczniu roku 1948 udało się im wyśledzić miejsce pobytu 26 skrzyń, a to dzięki informacjom przekazanym przez RCMP.

      Niebawem sprawą cennego depozytu zajął się ówczesny premier Quebecu Maurice Duplessis, głęboko wierzący katolik i zdecydowany przeciwnik komunizmu (chciał on oszczędzić kłopotów matce przełożonej zakonu Hôtel-Dieu de Quebec, gdzie od roku 1946 były przechowywane skarby). Rankiem 28 lutego Duplessis powierzył jednemu z pracowników ochrony poufne zadanie wydostania skrzyń z Hôtel-Dieu. Ów pracownik, Walter Duchesnay, miał na to kilka godzin - do czwartej w południe. Do pracy przystąpiło ośmiu silnych mężczyzn z policji prowincji - oczywiście w cywilu - przenosząc ciężkie, bo ważące 115-135 kg skrzynie do nieoznakowanych samochodów. Wszystko odbyło się tuż obok niczego nie podejrzewających oficerów RCMP, oddelegowanych do obserwacji Hôtel-Dieu de Quebec.

      Konwój ruszył w stronę Muzeum Prowincji Quebec (dzisiejsza nazwa - Muzeum Quebecu), gdzie ładunek ukryto w podziemiach archiwum, tuż pod paradnymi schodami tej instytucji. Założono nowy zamek i aż do 1961 roku jedynym człowiekiem, który znał szyfr, był Duchesnay. Skarb był strzeżony przez całą dobę.

      W marcu 1948 na łamach czasopisma "L'Action catholique" Duplessis otwarcie zaatakował i komunistów, i rząd kanadyjski, co jeszcze bardziej zaogniło sytuację. Od tej pory aż do 2 stycznia 1961 roku wawelskie klejnoty wielokrotnie gościły na łamach różnych pism.

      Nie jest trudno zrozumieć emocje, jakie towarzyszyły polskim skarbom podczas ich trzynastoletniego pobytu w podziemiach Muzeum Prowincji Quebec. Zrozumiałe są także zabiegi dyplomatyczne i naciski wywierane przez rząd polski, a zmierzające do wydostania "depozytu" z Kanady. W 1949 roku sprawa oparła się nawet o Organizację Narodów Zjednoczonych; odpowiedź Kanadyjczyków zawierała informację, iż z Archiwum Państwowego Kanady w Ottawie skarby zostały wywiezione pomiędzy 2 marca a 27 maja 1945 roku, czyli czterdzieści dni przed oficjalnym uznaniem przez Kanadę rządu w Polsce.

      Polska reakcja była prawie natychmiastowa. Różne delegacje ONZ dostały albumy ze zdjęciami kolekcji i z oskarżeniem, że Kanada odmawia jej zwrotu.

      Sprawa się przeciągała mimo różnorakich nacisków i ciągłej kampanii prasowej w Polsce i zagranicą. W Quebecu skarby stały się cennym elementem dwóch kampanii wyborczych Duplessisa (w 1952 i 1956), które wygrał bez większego wysiłku.

     

      Ogólnokanadyjski "Maclean's" dwukrotnie poruszył sporną kwestię. Po raz pierwszy w lipcu 1953, wspominając o tym, że nie wszystko stanowi własność, o którą może się upominać polski rząd - ponieważ część przechowywanej kolekcji należy do Archidiecezji w Krakowie. Po raz drugi w grudniu tego samego roku, publikując zdjęcia niektórych przedmiotów, zrobione przez znanego fotografa Yousufa Karsha.

      Karsh miał dostęp do eksponatów przez cztery dni i noce, pracował w największej tajemnicy, towarzyszyło mu kilku obserwatorów, wśród których znajdował się Józef Polkowski, czuwający nad skarbami od chwili, gdy opuściły Kraków. Przy tej okazji mogli wreszcie spojrzeć na kolekcję i strażnicy, którzy przez pięć lat strzegli jej z bronią w ręku. By sfotografować jeden z arrasów, przygotowano specjalną "ścianę" o wymiarach dziewięć na dwanaście metrów, ze skomplikowanym systemem specjalnych zamocowań, by nie uszkodzić tkaniny...

      Maurice Duplessis dbał o systematyczny nadzór nad kolekcją i o jej konserwację. Zgodził się na dokonywanie niezbędnych prac konserwatorskich, które trwały przez 6-7 dni dwa razy do roku. W tym czasie w muzeum pracowali tylko konserwatorzy, reszta zatrudnionych - ze względu na bezpieczeństwo polskich skarbów - korzystała z dni wolnych. Były to dodatkowe dwa tygodnie urlopu rocznie - przez dwanaście lat.

      Po długotrwałych negocjacjach prace przechowywane w ottawskiej filii Banku of Montreal mogły wreszcie w styczniu 1959 roku wrócić do Polski. Śmierć Duplessisa (7 września 1959) obudziła w Polsce nadzieje także na rychły powrót skarbów z Muzeum Prowincji Quebec. Następca Duplessisa, Maurice Sauvé stwierdził nawet gotowość do rozmów, do których jednak nie doszło, ponieważ zmarł nagle na początku stycznia 1960. Kolejny premier Quebecu, Antonio Barrette, także deklarował skłonność do negocjacji, ale nie przeszedł w wyborach w czerwcu tego samego roku. Zwyciężył Jean Lesage. Ten chciał przede wszystkim mieć pewność, jakie jest stanowisko władz kościelnych. Dopiero aprobata wyrażona przez Maurice'a Roya i Paula-Emile'a Légera, biskupów Quebecu, oraz interwencja prymasa Stefana Wyszyńskiego w rozmowach rządu Quebecu i Kanady przyczyniły się do pewnego postępu.

      Jesienią 1960 roku reprezentanci Polski mogli rozpocząć w Muzeum Prowincji prace nad przejęciem skarbu. Przyjechali oni do Quebecu 28 grudnia 1960 - po trzech dniach oficjalnie odebrali precjoza. Drugiego stycznia 1961 po burzy śnieżnej duża część kolekcji załadowana na dwie olbrzymie ciężarówki z predkością 50 kilometrów na godzinę zmierzała pod eskortą RCMP w stronę Bostonu. Wyceniono ją wówczas na 60 milionów dolarów a w ubezpieczenie w drodze do Polski zaangażowane były firmy asekuracyjne dwudziestu ośmiu państw.

      Nie ma co się dziwić, że mimo upływu czasu polskie skarby wciąż zajmują poczesne miejsce miejsce w świadomości Quebekczyków, którzy byli świadkami ówczesnych wydarzeń. Fakt, iż niewiele osób miało dostęp do zbiorów, bez wątpienia przyczynił się do po budzenia wybraźni. Doszło nawet do tego, że niektóre pogłoski sprzed lat stały się pożywką dla takich opowieści, jak chociażby ta o podkopie, jaki komunistyczni szpiedzy zamierzali wykopać pod Równiną Abrahama, by w ten sposób dotrzeć do skarbów...

      Obecna ekspozycja, przygotowana z inicjatywy kanadyjskich muzealników, upamiętnia 40 rocznicę powrotu eksponatów do Polski. Składa się z 88 prac, pochodzących z XVI - XVIII w., wśród których znajdują się między innymi arrasy z kolekcji króla Zygmunta Augusta, portrety członków rodzin królewskich i szlacheckich, tkaniny obrazujące sceny religijne i historyczne, pejzaże i sceny rodzajowe pędzla włoskich, flamandzkich i holenderskich artystów oraz przedmioty sztuki użytkowej takie jak meble, naczynia, wyroby ze złota. Dużą atrakcję stanowią militaria.

      Zwiedzający mogą za pięć dolarów wypożyczyć "dźwiękowego przewodnika" w formacie MP3, zawierającego szczegółowe informacje o dwudziestu najważniejszych eksponatach. Mogą też kupić (za $29.95) stustronicowy album pamiątkowy, wydany w języku francuskim, przedstawiający przygody, jakich doświadczyły polskie skarby narodowe - od decyzji o ich wywiezieniu z Krakowa we wrześniu 1939 do powrotu ostatnich na Wawel w 1961. Publikacja zawiera 100 kolorowych fotografii, wśród których znajdują się wszystkie wystawiane obecnie w liczbie 88 przedmioty.

      Jolanta Pawluk

     

      (Przy pisaniu tekstu korzystałam z materiałów otrzymanych z Muzeum Quebecu, za które niniejszym serdecznie dziękuję. Wszystkie reprodukowane zdjęcia pochodzą ze zbiorów Zamku Wawelskiego.)

     

      Muzeum Quebecu znajduje się w stolicy prowincji w Parc des Champs-de-Bataille. Informacji telefonicznej można zasięgnąć pod (418) 643-2150. Czynne jest od wtorku do niedzieli włącznie w godzinach 10.00 - 17.00 (w środy - do 21.00, w poniedziałki - nieczynne). Bilety wstępu kosztują jak następuje: $10.00 osoby dorosłe, $9.00 - seniorzy, $5.00 - studenci, $3.00 - młodzież w wieku 12-16 lat, dzieci do 12 roku życia - bezpłatnie.

 

Powrót do strony głównej Poloni@ Business